„Wolność nie oznacza wyboru pomiędzy białym a czarnym, lecz jest zdolnością odrzucenia takiego ultimatum” – pisał Theodor Adorno, XX-wieczny filozof i artysta. To nic odkrywczego, wiem. Brzmi może nawet jak banał, chociaż nie zaryzykowałbym takiego określenia. Odrzucenie myślenia dwubiegunowego nie jest pozbyciem się jarzma, lecz rezygnacją z pokusy. Nie jest przeciwstawieniem się trudności, lecz odsunięciem łatwizny. Kategorie zupełnego dobra i zupełnego zła przyjęte jako perspektywa poznawcza, zniekształcają obraz rzeczywistości. Sprawiają, że to, co niedoskonałe, lecz jakoś nam bliższe, czynimy nieskazitelnym, a to, co budzi opór czy rodzi zastrzeżenia, potępiamy w czambuł. To droga na skróty, ewolucyjnie raczej uzasadniona, bo potrzebująca na swój przebieg niewiele energii. Jedynie na to, by wyciągnąć spod lady dobrze znany schemat. Ten sposób postrzegania skazuje nas na stratę, która jest ceną za wygodę, a może nawet lenistwo. Tracimy szansę poznania niezliczonej ilości odcieni czerni, bieli, a więc przeogromnej palety szarości. Paradoksalnie to jest właśnie kolor prawdziwego życia, choć oczywiście nie oznacza on tego, co metaforycznie nazywamy życiem szarym. Wręcz przeciwnie. Dopuszczenie wielu punktów widzenia
, pozwala smakować życia z rozkoszą. Bo w odcieniach tej percepcyjnej szarości kryje się niezmierzona głębia kolorów czucia, myślenia i działania.
Zanegowanie dwubiegunowości nie oznacza przyjęcia postawy relatywizującej, a więc takiej, która odrzucałaby jakiekolwiek pewniki czy świętości (także te zupełnie świeckie). Przyjmujemy istnienie miłości, dobra i piękna, których nie chcemy poddawać relatywistycznemu wypraniu, choć jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że istnieją różne ich wymiary. Równolegle jednak gotowi jesteśmy przyznać, że noszą one w sobie jakiś element, który dla nas, uznających te wartości, będzie miał znaczenie identyczne. Świadome powstrzymywanie się od krzywdzenia innych osób w warunkach pokoju, odczuwanie bliskości i pragnienie szczęścia tego, kto jest nam najbliższy, czy zdolność wyrażanie poprzez sztukę harmonii, porządku i afirmacji świata.
Odrzucenie myślenia czarno-białego nie jest łatwe. Samo uświadomienie sobie jego szkodliwości to zaledwie pierwszy krok. Często udaje nam się zrezygnować z tej perspektywy w stopniu częściowym, wobec spraw niebudzących szczególnych emocji. Natomiast w innych, czujemy, że nie potrafimy inaczej. Że tak trzeba, choć gdy emocje ostygną, przyznajemy się do błędu. Kilka plam na białym płótnie to dosłownie kilka plan na białym płótnie. Nie ma sensu udawać, że płótno jest nieskalane, ani też lamentować nad jego zupełnym ubrudzeniem. Tu sprawdza się analiza aktów. A one mówią, że zdecydowana większość płótna pozostaje czysta.